Jeśli miałbym wskazać najpodlejsze słowa o polskim rządzie, słowa szkodzące Polsce, wypowiedziane w ostatnich latach – to wskazałabym bez wątpienia te słowa:
„- Czasem robi się coś niedobrego, a wychodzi dobrze. Jeśli zanalizować to, co tam się działo, to była obrona Janukowycza i to z użyciem ciężkich gróźb. Przecież jest oczywiste, że Janukowycz w momencie tych rozmów nie miał żadnych szans” „..Janukowycz nie miał kart i to, co się tam działo, było w istocie jego obroną i to bardzo daleko się posuwającą. Ani Janukowycz, ani nikt inny nie mógł powiedzieć: "zabijemy was, jeżeli się nie zgodzicie", a pan Sikorski to powiedział. Ale jak to w historii bywa, wyszło dobrze. Porozumienie miało udział w mobilizacji Ukraińców do bardzo zdecydowanego działania”
Nie ma żadnego usprawiedliwienia dla tak skrajnej manipulacji, jawnego kłamstwa, i przypisywania całkowicie odwrotnych intencji, niż te które przyświecały ministrom Unii Europejskiej a zwłaszcza ministrowi Radosławowi Sikorskiemu, kiedy doszło do podpisania sławnego porozumienia w Kijowie. Porozumienia, którego konsekwencją było NATYCHMIASTOWE przerwanie rozlewu krwi i możliwość brzemiennych w skutki zmian politycznych
Minister Sikorski nie powiedział „MY zabijemy was”, jak łamiąc wszelkie zasady moralne insynuuje Jarosław Kaczyński.
Sikorski OSTRZEGŁ szefów opozycji słowami: „Podpiszcie, albo wszyscy będziecie martwi”. I to była tragiczna prawda przekazana nie bezbronnym dzieciom, ale jednej ze stron wojny. Tak, wojny – nie spotkań przy ciasteczkach z mruczącym kotem na kolanach. To była męska, brutalna prawda wojowników.
Oznaczała, że jeśli nie zostanie podpisane porozumienie zobowiązujące Wiktora Janukowicza do zaprzestania strzelania do ludzi na Majdanie – bez wątpienia wprowadzi on stan wojenny i wojsko ruszy zbrojnie na Majdan. To oznaczało, że jeńców brać nie będą. Wszyscy zginą.
I po to była cała ofensywa dyplomatyczna, żeby do tego nie doszło, żeby Janukowicz odwołał Berkut i snajperów.
I tak się stało.
Nawet małostkowa zawiść wobec sukcesów innych, nawet tępe zarozumialstwo niepozwalające na uczciwą ocenę rzeczywistości i swojej własnej pozycji, nawet nienawiść do lepszej od siebie konkurencji politycznej i wola stałego jej dyskredytoiwania, głupawe i komiczne samochwalstwo, że samemu zrobiłoby się to lepiej, nawet przednówkowy brak światła i pogorszone sprawność, nawet utrata nadziei na przejęcie władzy w Polsce, nawet świadomość, że nazwisko Sikorski wyparło całkowicie z Ukrainy nazwisko Kaczyński - nie usprawiedliwiają Jarosława Kaczyńskiego.