Koleś chodził, płakał, żebrał, dzwonił i opowiadał, że czeka go katastrofa w rodzinie, że nie ma już środków do życia, że zdrowie zaczyna mu szwankować...
I wyżebrał...dyrektorskie stanowisko.
Koleś zanim stal się członkiem PO, był kiedyś posłem na Sejm, kiedy KPN zdobyła spora liczbę mandatów, on został jej posłem uzyskując najmniejszą w historii sejmu liczbę oddanych na niego głosów.
To wystarczyło by stał się kolesiem.
Spryt, który pozwalał mu czepiać się wszystkich dostępnych sposobów, nawet upokarzających, ale budzących współczucie i chęć pomocy, co dało jemu, historykowi stołek dyrektora w instytucji, która z historią nie ma nic wspólnego – podpowiedział kolesiowi co robić, by tę spadłą z nieba kurę znoszącą złote jaja mieć jak najdłużej na wyłączność.
Tym czymś było ogłoszenie samego siebie apostołem walki z korupcją.
Czy ktoś z Państwa przypuszcza, jak świetnie i bezpiecznie można się ustawić przyjmując taką właśnie rolę?
Kto takiemu co z korupcją walczy – podskoczy?
Kto powie, że na byciu „ walczącym z korupcją” można doskonale zarabiać i nikt nawet się nie zająknie, że te zarobki to być może nieco za dużo, i że one same pachną korupcją?
Koleś umiejętnie manipulował mediami, dbając by jego nazwisko i twarz jak najczęściej w nich się pojawiały – zawsze w kontekście rewolucji antykorupcyjnej podjętej przez samotnego szeryfa.
Pojawiające się głosy zarzucające kolesiowi nieumiejętność kierowania firmą, błędy instytucjonalne, marnotrawienie pieniędzy, lewe delegacje, zwalnianie i zatrudnianie coraz nowych księgowych, którym niekoniecznie trafiały w ręce pełne komplety dokumentów po poprzednikach, jako, że w międzyczasie były przenosiny z jednych pokojów do innych i dokumenty księgowe leżały w przejściach ogólnie dostępnych, złe traktowanie pracowników, oczernianie ich, branie wynagrodzenia za dyrektorowanie w dwóch różnych miastach w tym samym czasie pracy, a nawet stwierdzenia, że firma mimo iż mogłyby w niej występować zjawiska korupcyjne – nie ma takowych na swoim koncie – głosy takie napotykały na mur ze strony zwierzchników kolesia, którzy widocznie bali się otaczającej go aury walczącego z korupcją.
By umocnić swoją pozycję antykorupcjonisty, koleś zatrudnił osobę, spoza Krakowa która wypisz, wymaluj miała identyczne podejście do spraw co koleś i znacznie większe doświadczenie od kolesia, jak się na walce z korupcją wygrywa. Co prawda artykuły prasowe stawiały pod znakiem zapytania antykorupcyjność osoby i doszukiwały się w jej działaniach sporo dwuznaczności – jednak kto by tam w Krakowie czytywał lokalną prasę z odległych rejonów Polski. Osoba stała się szarą eminencją firmy, spędzała wiele godzin w dyrektorskim gabinecie doradzając swojemu szefowi , jak by tu jeszcze zadziałać, by jeszcze mocniej wpoić we wszystkich przekonanie o ich antykorupcyjnej niezłomności, przy okazji podejmując liczne akcje gnojenia niepokornych pracowników.
Oczywiście najwyższe premie, nagrody i znaczne podnoszenie pensji dotyczyły jedynie wybranych pracowników, którym nikt nie liczył czasu pracy, licznych zwolnień lekarskich, wyjazdów zagranicznych w czasie owych zwolnień lub urlopów na życzenie, różnych drobnych świadczeń, jak dodatkowe ubezpieczenie na koszt firmy, różne kursy i „studia” na koszt firmy, na przykład języka angielskiego. W krótkim, bardzo krótkim czasie antykorupcjoniści dorobili się dobrych samochodów i jeszcze lepszych mieszkań a także stylu życia „pełną gębą”– w końcu stać ich na to było.
Bezpieczny żywot na koniku antykorupcji z kurą znosząca złote jaja pod pachą , skończył się gdy w murze chroniącym kolesia powstała wyrwa – zabrakło nagle fragmentu. Istotnego fragmentu, na szczeblu decyzyjnym.
Ludzie, którzy znosili jawne gwałcenie ich praw, kolejno stukając w mur, tym razem przebili się ze swoimi oskarżeniami.
Koleś czując, co się święci sam zwolnił się z pracy i szybciutko zatrudnił u innego kolesia, którego zresztą kiedyś zrobił swoim zastępcą, a który teraz rewanżował mu się za stworzenie mu progu, z którego mógł się wybić do swojego z kolei dyrektorowania.
Prokuratura właśnie postawiła zarzuty kolesiowi.
Zarzut wyłudzenia i zarzut korupcji.
* Tekst ten jest wstępem do tekstów o sytuacji w krakowskiej PO.
Komentarze